Taksówkarze masowo rezygnują z pracy. Ich zawód stał się nieopłacalny

Styczeń, luty i marzec to martwe miesiące dla większości taksówkarzy. I dotyczy to większości miast w Polsce. Ale nie tylko sezonowe bezrobocie staje się dla nich ciężarem. „Dzieje się to, o czym mówiliśmy od dawna, ale wtedy nas wyśmiewano i wytykano, że boimy się konkurencji” – mówią. „Zawód taksówkarza zanika. Znika na rzecz zagranicznych korporacji”.

Ale to, co nazywają „zagranicznymi korporacjami” ? To tak naprawdę tylko aplikacje takie jak Uber, Bolt i Taxify, które działają w Polsce od 2016 roku. Aplikacje te nie wymagają specjalnej licencji, aby móc wozić ludzi potrzebujących transportu – wystarczy zwykłe prawo jazdy.

Wymierający zawód – taksówkarze rezygnują

Rynek taksówkarski zmienia się i to szybko. Eksperci podkreślają, że liczba założonych firm niekoniecznie musi korelować z liczbą kierowców. Jedna firma flotowa może zatrudniać 1000 kierowców, a w systemie widnieje jako jeden podmiot, podobnie jak osoba prowadząca własną działalność gospodarczą.

Fakty są jednak takie, że w samym 2022 roku z polskiego rynku wyparowało ponad 1500 firm taksówkowych. Rok do roku to spadek o 3%. Operatorzy przewozu osób za pomocą aplikacji, którzy właśnie wychodzą z dwuletniego kryzysu, domagają się centralizacji i cyfryzacji systemu licencjonowania taksówkarzy. A jeszcze w 2009 roku było ich ponad 71 tysięcy.

Ruch jest wyraźny: wiele z nich nie tylko zamyka, ale i zawiesza działalność (pandemia przyspieszyła ten trend). Tylko w 2020 r. było prawie 2,7 tys. podmiotów, które zawiesiły działalność; w 2021 r. było ich 3 tys. i ponad 3 tys. w każdym z ostatnich dwóch lat. Powodów jest kilka – od spadającej rentowności po trudną konkurencję z platformami transportowymi takimi jak Uber czy Bolt (których niskie ceny mimo inflacji stały się coraz bardziej popularne).

Co spowodowało taką sytuację?

Po pandemii branża taksówkarska powoli, ale skutecznie wraca do formy. Free Now i iTaxi to platformy łączące pasażerów z kierowcami świadczącymi usługi przewozu osób i zgodnie twierdzą, że najgorsze już za nimi. Zapaść pandemiczna była najgorszym momentem w historii tych operatorów, którzy właśnie obchodzą dekadę działalności.

Prezes iTaxi ocenia, że rąk do pracy w tym zawodzie nie brakuje. Kierowcy nie chcą prowadzić działalności gospodarczej. Sposób rozliczania, obciążenia podatkowe, trudności formalno-prawne powodują, że wielu kieruje swoje kroki do firm flotowych, gdzie pracują jako taksówkarze, ale już m.in. na umowę zlecenie – wyjaśnia.

Spadek liczby firm taksówkarskich tłumaczy również tym, że napływ nowych kierowców skierowany jest do partnerów flotowych współpracujących z platformami oferującymi przewozy przez aplikację. Taksówkarze, którzy w naturalny sposób odchodzą z zawodu na emeryturę lub rezygnują z takiej pracy, nie są zastępowani przez osoby, które również chcą prowadzić jednoosobową działalność gospodarczą.

Walka o taksówki

Przedstawiciel jednej z największych korporacji taksówkowych działających w Małopolsce, ujawnił, że liczba kierowców w takich podmiotach, gdyby porównać stan przed i po pandemii, stopniała o 50-60 procent, a często nawet mocniej. Wiele firm zamyka działalność.

To jest zjawisko widoczne od lat, a pandemia tylko je przyspieszyła. Sami zresztą się do niego przyczyniamy, konsolidując rynek. Mniejsze korporacje przestają sobie radzić, nie stać ich na aplikacje, analitykę, systemy rozliczania kierowców, marketing. „Co nie znaczy, że rynek taksówek się kurczy. Liczba przejazdów rośnie i jest to wyraźny trend. Taksówkarze będą więc potrzebni. Dzięki dobrym stawkom można ich zachęcić do pracy” – podkreśla.

W niektórych miastach jednak jazda taksówką już stała się nieopłacalna. W Warszawie na przykład maksymalne stawki taryfowe nie były zmieniane od ponad dekady. Ostatnio uchwały o podwyżkach dwukrotnie odrzuciła rada miasta. Związek Zawodowy Taksówkarzy w Warszawie chce zaskarżyć te decyzje do sądu administracyjnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.